Jak dostać malucha do jedzenia jajek?
Dawno temu mój 2 yr 9 mo stary syn zdecydował, że nie lubi jajek. Był wystarczająco dobry, aby je spróbować (i ponownie próbował je przy kilku późniejszych okazjach), ale podjął decyzję, że po prostu ich nie lubi. Jeśli nawet położymy trochę na jego talerzu, podniesie je i położy na naszym talerzu, i przypomni nam “Nie lubię jajek!”
Problem w tym, że często mamy jajka na śniadanie, więc brakuje mu połowy białka (będzie jadł kiełbasę, więc nie martwię się). Moja 1-letnia córka kocha jajka i chętnie zrzuci swój udział.
Jest wybredny w ogóle, to nie tylko jajka. But I’ve read How to Feed A Picky Eater and some of the other questions on this site and it gives us some ideas. Ale chciałbym skupić się szczególnie na jajkach, ponieważ zjadamy je prawie codziennie, co czyni je ważną podstawą i przydatną rzeczą do eksperymentowania.
Czy ktoś ma dobre sztuczki, aby nakłonić swoje dzieci do jedzenia jajek? Czy warto by było spróbować naprawić je inaczej, czy też nadal popychać go tylko do wyłączania jaj na stałe? Jak często zdarza się, że dzieci nie lubią jajek, a potem lubią je, gdy się starzeją?
[Aktualizacja] Mój syn jest teraz 4-latkiem i nadal najbardziej wybredny zjadacz, jaki można sobie wyobrazić. Wypróbowaliśmy wszystkie pomysły, które podsunęli nam ludzie; w większości przypadków zamienia się to w wielką walkę o władzę (jest dość silnym dzieckiem), więc nie przeszkadzamy. Jajka są teraz najmniejszym z naszych zmartwień - cokolwiek naprawimy, na co on spojrzy i stwierdzi, że mu się nie podoba, mimo że nigdy tego nie próbował. Na Wielkanoc odkryliśmy, że lubi białko z jajek na twardo, ale tylko skubanie, i to tylko wtedy, gdy muszla jest zabarwiona na zielono.
Wprowadziliśmy zasadę, że kiedy zjemy kolację, wszyscy będziemy jeść to, co jest naprawione, a jeśli nie chce, może mieć coś innego dopiero po tym, jak mama skończy jeść. Niestety, nie ma nic przeciwko temu, po prostu wychodzi i się bawi. Ale przynajmniej mama może jeść z resztą z nas, zamiast zajmować się specjalnym cateringiem.
W ostatni weekend zaczęłam pracować nad tym, by pomóc mu w nauce o pieniądzach, kupowaniu rzeczy i zarabianiu pieniędzy na pracę. Pod wpływem kaprysu powiedziałam, że dam mu centa za każdą rzecz, której nigdy wcześniej nie jadł.
I dobroć, to zadziałało. Za pierwszym razem, kiedy trzymał nos, posmakował mojej łyżki i pędził do zlewu, żeby ją wypluć. Okay, cóż, przynajmniej próbował. Ale potem wrócił. “Tatusiu, mogę spróbować jeszcze raz? Mmm, możesz włożyć to do miski dla mnie?” Nauczył się, że uwielbia gulasz mamusi. Zeszłej nocy odkrył, że ciasto jest całkiem pyszne. Chipsy kukurydziane też są wspaniałe, ale nie salsa. I… dobrowolnie spróbował jajecznicy (dwa razy!); tylko nie jego filiżanka herbaty. Otwiera się przed nim cały ten inny świat smaku, za niską cenę 35 centów. :-)